Zamiast diety – planszówka!
Z każdej strony jesteśmy bombardowani pytaniami o to: jak schudnąć? Odpowiedź wydaje się prosta: ruch i zdrowa dieta. Jak wiadomo, niestety nie wszyscy mogą sobie pozwolić na mordercze, kilkugodzinne treningi. Choć wiemy, że ruch ma zbawienny wpływ na nasze zdrowie, staramy odkładać nasze plany do aktywności fizycznej w czasie. Kolejny poniedziałek minął? To nic, przecież mogę zacząć następnym razem!
W ten sposób koło się zamyka, a my wciąż tkwimy w jednym miejscu z planami i marzeniami o utracie tłuszczyku, z którym już się zaprzyjaźniliśmy. Zachęcanie do spaceru? Cóż, lubimy narzekać! Za zimno, za ciepło, zbyt późno, zbyt wcześnie… Wymówek jest i będzie wiele. Nikt przecież nie mówił, że będzie łatwo, prawda?
A co, jeśli istnieje inny, przyjemniejszy sposób, by spalić nieco zbędnego tłuszczyku? Tak. To całkiem proste i przyjemne – zagraj ze znajomymi, bądź dzieciakami w planszówkę! Wydaje się banalne, ale może warto zaryzykować?
Od czasów klasycznych warcabów rynek z grami planszowymi znacznie się rozrósł. Teraz nie są to już tylko gry dla dzieciaków, które w deszczową pogodę próbują znaleźć zajęcie dla samych siebie.
Powstają różnorodne wariacje na temat gier klasycznych, czy też całkiem nowe kombinacje, które kierują się coraz to bardziej w stronę dorosłych odbiorców, zachęcając do grania podczas spotkań ze znajomymi, gdy w głowach szumią nam napoje wysokoprocentowe.
Rynek obfituje w coraz to bardziej kreatywne gry, które angażują już nie tylko nasz umysł, ale i ciało. Popularne kalambury są tylko przedsmakiem do tego, by szybko wciągnąć się w grę w stylu Party Time. Coraz to popularniejsza gra ma spore grono sympatyków. Dobierasz osobę do pary i wspólnie próbujecie pokonać konkurentów, trafiając po drodze do mety na różne kategorie – w tym pokazywanie (zawód/zwierzę – spróbuj bez mówienia zaprezentować dyrektora artystycznego lub konserwatora zabytków!
Gwarantuję, że z samego stresu stracisz co nieco) Dzięki klepsydrze, która odmierza czas, trzeba uważać, aby przypadkiem nie przekroczyć momentu, w którym ziarenka piasku przesypią się z jednej części do drugiej. Atutem jest przede wszystkim sam fakt, że spędzamy czas z bliskimi nam osobami, przed którymi możemy popisać się swoją kreatywnością i wysilić swój mózg, by działał na jak najwyższych obrotach. Nie bez znaczenia jest też bowiem nasz czas reakcji – im szybciej odgadniemy to, co ma nam do przekazania nasz partner, tym lepiej dla nas.
Nieśmiertelny Twister też sprawdzi się całkiem dobrze. Można sprawdzić możliwości własnego ciała i rozciągnąć się, bądź też zaplątać wraz ze znajomymi podczas prób umiejscowienia danej partii ciała na odpowiednim kolorze. Temperatura na pewno zostanie podniesiona do maksimum, a uczestnicy zabawy przez chwilę będą się czuć tak, jakby mieli kilka rąk i nóg, nie mówiąc już o tym, że na dłuższy moment stracą głowę. Kto z nas nie pamięta wygibasów, jakie towarzyszą tej zakręconej grze? Może warto wrócić do czasów, gdy nasze ciała mogły więcej i sprawdzić samego siebie, jak bardzo potrafimy się zakręcić?
Gry planszowe od zawsze kojarzyły się ze śmiechem i mało wymagającą rozrywką. Nikt przecież nie mówi tutaj o szachach, ale o zwykłych grach, w które mogły grać (a nawet pokonać dorosłych!) dzieciaki, mając przy tym satysfakcję z wyniku, jaki osiągnęły i tryumfu, który odniosły – budowanie własnej wartości, ale przede wszystkim umiejętność ponoszenia porażek są jednymi z plusów, jakie płyną z rodzinnego angażowania się w planszówki, które zapewne kurzą się u nas na strychu.
Wraz z nastaniem mody na bycie fit – także przemysł gier może co nieco na tym zarobić. Ludzie uwielbiają iść do celu na skróty, a jeśli coś daje do tego sporo przyjemności – korzystają, ile tylko się da. A czy może być coś przyjemniejszego od spędzenia czasu w dobrym towarzystwie, mając przy tym z tyłu głowy, że możemy stracić co nieco na wadze?
Pamiętajmy, że każdym grom zazwyczaj towarzyszy śmiech. Piętnaście minut śmiechu równa się około 50 kaloriom na minusie, o czym naukowcy informowali już dawno. Wiadomo, że śmiech to zdrowie. Jeżeli już piętnaście minut ma tak zbawienny wpływ na cały nasz organizm, to ile dobrego może zdziałać gra, która wciąga na cały wieczór? A może i dłużej! W końcu rywalizacja wpływa na nas motywująco i nie chcemy przestać, dopóki nie zaspokoimy swojej chęci zwycięstwa.
Jeśli już mowa o śmiechu – ten można uzyskać dzięki każdej grze, ale co zrobić, jeśli formuła gry wymaga od nas tego, by zachować kamienną minę? Nie śmiej się! Nie, nie jest to moja rada. To tytuł gry, która zakłada, że wygrywa ten, kto najdłużej nie dopuści do wybuchu śmiechu i z należytą powagą będzie prowadzić swoją grę. Czy jest to jednak w ogóle możliwe i jak długo da się wytrzymać bez choćby chichotu?
Jak widać, nawet gry planszowe mogą być nie tylko źródłem rozrywki, ale również działać na korzyść naszego organizmu. Jest to całkiem dobry argument, by bezkarnie dać się porwać świetnej zabawie, jaką gwarantują razem z całym wachlarzem walorów edukacyjnych, o których często zapominamy. Planszówka na pewno przyczyni się do poprawy naszego humoru, może nie stracimy dzięki niej dziesięciu kilogramów, ale bilans korzyści i strat będzie dodatni.
heh ciekawe 🙂
no proszę, super
Super wpis 😀 Bardzo mnie zaciekawił tytuł
:)))))))))))
Super wpis 🙂
Całkiem fajny pomysł 🙂